Kamperowa podróż po "Ścianie wschodniej" część VI
Regulamin forum
Wykorzystywanie, powielanie i kopiowanie treści autorskich - tekstów, zdjęć z Forum KBP - Karawanier bez zgody Autora i Administratora Forum, jest zabronione.
© 2012-2021 KBP Karawanier.
Proszę zamieszczać swoje relacje te karawaningowe i te innymi środkami transportu.
Z racji ograniczonej pojemności serwera, prosiłbym o wklejanie w relacje linków do zdjęć, a nie samych fotek.
Wykorzystywanie, powielanie i kopiowanie treści autorskich - tekstów, zdjęć z Forum KBP - Karawanier bez zgody Autora i Administratora Forum, jest zabronione.
© 2012-2021 KBP Karawanier.
Proszę zamieszczać swoje relacje te karawaningowe i te innymi środkami transportu.
Z racji ograniczonej pojemności serwera, prosiłbym o wklejanie w relacje linków do zdjęć, a nie samych fotek.
Kamperowa podróż po "Ścianie wschodniej" część VI
Tutaj poprzednia część relacji - cz. 5
Kamperowa podróż po "Ścianie wschodniej" część VI
Po nocy spędzonej pod jabłeczyńskim monastyrem rozpoczęliśmy ostatni etap naszej podróży po wschodnich rubieżach Polski. Najpierw droga zawiodła nas do Sławatycz, znanych ze znajdującego się tam przejścia granicznego do Białorusi. Sławatycze w okresie międzywojnia również dotknięte zostały bezmyślną akcją niszczenia prawosławnych świątyń. Do burzenia cerkwi angażowano brygady, które tworzyli wojskowi, policjanci, więźniowie i ochotnicy. Mieli psy i broń. Oto jak akcję burzenia cerkwi opisuje naoczny świadek:
„Cerkiew była otoczona szeregiem ludzi w granatowych mundurach. Dwa karabiny maszynowe groziły tym, którzy ich czynnościom chcieli przeszkodzić. Długie karabiny stały oparte o szare, modrzewiowe ściany, a na omszałym gontowym dachu uwijali się ludzie z siekierami, odbijając krokwie i zakładając mocne, grube liny. Tłum zbierał się wkoło, gęstniał i stał milczący. Ludzie z dachu zsunęli się po drabinach i odstawili je. Końce zwisających spod okapów lin przymocowali do samochodów. Motory zawarczały na pełnym gazie. Rozrywane wiązania starych zrębów zatrzeszczały, załamały się z hukiem, ściany zachwiały się. Ale nim runęły, padł na kolana tłum i jęk przeciągły, szloch i zawodzenie zagłuszyły grzmot walącego się na stos belek dachu. Piękne rajskie wrota z lipowego drzewa, oryginalne dzieło miejscowych snycerzy z XVIII wieku, malowane i złocone, leżały połamane. Tłum klęczał, modląc się i płacząc. Ludzie w granatowych mundurach(…) odjeżdżali, by dalej wypełniać rozkazy.” ( cytat z artykułu Anny Radziukiewicz- Tygodnik Przegląd nr 32 z 6-12.08.2018)
Cerkiew w Sławatyczach uratował przed tym barbarzyństwem ksiądz rzymskokatolicki z kościoła usytuowanego naprzeciw cerkwi, po drugiej stronie ulicy. Powiedział: „Zaczynajcie od burzenia kościoła”. Brygada odjechała. Cerkiew stoi do dziś. Po remoncie jest perłą Sławatycz.
Cerkiew Opieki Matki Bożej. Cerkiew jest wpisana do rejestru zabytków. Niestety podczas naszej bytności była zamknięta i nie mogliśmy zobaczyć jej wnętrza.
Kościół Matki Bożej Różańcowej w Sławatyczach. Kościół wybudowano na miejscu istniejącego w tym miejscu drewnianego kościoła. Murowaną świątynię wybudowano w stylu neoromańskim. We wnętrzu obiektu znalazła się część wyposażenia poprzednich katolickich świątyń w Sławatyczach. Zmieniono również wezwanie obiektu z św. Michała Archanioła na Matki Boskiej Różańcowej.
Tak sobie pomyślałem, czy nie jest ironią, że w imię ideologi niszczymy własną przeszłość. Przecież obecne niszczenie „niesłusznych pomników” od tego przedwojennego barbarzyństwa różni się tylko skalą. Niczym innym. Wiem też, że obecne barbarzyństwo zostanie po latach ocenione tak samo jak to barbarzyństwo przedwojenne.
Po Sławatyczach przyszła kolej na Włodawę, nazywana miastem trzech kultur. Przed Włodawą zatrzymaliśmy się na chwilę, aby z wieży widokowej podziwiać nadbużański krajobraz.
We Włodawie zatrzymaliśmy się na parkingu przed Kościołem Rzymskokatolickim pw. Św. Ludwika.
Następnie udaliśmy się na zwiedzanie miasta. We Włodawie kiedyś już byliśmy co opisane zostało dość szczegółowo tutaj viewtopic.php?f=224&t=1754 dlatego tutaj zamieszczę tylko zdjęcia dokumentujące nasz pobyt w tym mieście.
Muzeum Stara Synagoga
Ekspozycja muzealna
Babiniec
Freski na ścianie synagogi
Bima. Podwyższone miejsce stawiane w centrum synagogi, zbudowane w formie namiotu, altany z balustradą lub kratą i baldachimem, lub w formie kapliczki z dachem w kształcie kopuły z latarnią. Wewnątrz znajduje się stół do wykładania i czytania Tory. Bima służy także jako mównica, miejsce, z którego kantor prowadzi modły.
Wystawa rzeźb Jana Pawłowskiego
Mała Synagoga. Sala modlitewna adaptowana na salę koncertową.
Wystawa obrazująca życie dawnych mieszkańców rejonu Włodawy.
Autor relacji z gęsiareczką.
Ostatnim miastem, które odwiedziliśmy podczas naszej kamperowej podróży był Chełm, słynący swoimi podziemiami kredowymi. Oczywiście obejrzeliśmy tę atrakcję, na dowód czego przedstawiam poniższą dokumentację.
Jeszcze tylko rzut oka na ciekawe obiekty starej części miasta i powrót do domu.
Kościół pw. Rozesłania Apostołów w Chełmie
Chełmski rynek
Jedna z uliczek starówki
KONIEC.
Tutaj pierwsza część relacji
Kamperowa podróż po "Ścianie wschodniej" część VI
Po nocy spędzonej pod jabłeczyńskim monastyrem rozpoczęliśmy ostatni etap naszej podróży po wschodnich rubieżach Polski. Najpierw droga zawiodła nas do Sławatycz, znanych ze znajdującego się tam przejścia granicznego do Białorusi. Sławatycze w okresie międzywojnia również dotknięte zostały bezmyślną akcją niszczenia prawosławnych świątyń. Do burzenia cerkwi angażowano brygady, które tworzyli wojskowi, policjanci, więźniowie i ochotnicy. Mieli psy i broń. Oto jak akcję burzenia cerkwi opisuje naoczny świadek:
„Cerkiew była otoczona szeregiem ludzi w granatowych mundurach. Dwa karabiny maszynowe groziły tym, którzy ich czynnościom chcieli przeszkodzić. Długie karabiny stały oparte o szare, modrzewiowe ściany, a na omszałym gontowym dachu uwijali się ludzie z siekierami, odbijając krokwie i zakładając mocne, grube liny. Tłum zbierał się wkoło, gęstniał i stał milczący. Ludzie z dachu zsunęli się po drabinach i odstawili je. Końce zwisających spod okapów lin przymocowali do samochodów. Motory zawarczały na pełnym gazie. Rozrywane wiązania starych zrębów zatrzeszczały, załamały się z hukiem, ściany zachwiały się. Ale nim runęły, padł na kolana tłum i jęk przeciągły, szloch i zawodzenie zagłuszyły grzmot walącego się na stos belek dachu. Piękne rajskie wrota z lipowego drzewa, oryginalne dzieło miejscowych snycerzy z XVIII wieku, malowane i złocone, leżały połamane. Tłum klęczał, modląc się i płacząc. Ludzie w granatowych mundurach(…) odjeżdżali, by dalej wypełniać rozkazy.” ( cytat z artykułu Anny Radziukiewicz- Tygodnik Przegląd nr 32 z 6-12.08.2018)
Cerkiew w Sławatyczach uratował przed tym barbarzyństwem ksiądz rzymskokatolicki z kościoła usytuowanego naprzeciw cerkwi, po drugiej stronie ulicy. Powiedział: „Zaczynajcie od burzenia kościoła”. Brygada odjechała. Cerkiew stoi do dziś. Po remoncie jest perłą Sławatycz.
Cerkiew Opieki Matki Bożej. Cerkiew jest wpisana do rejestru zabytków. Niestety podczas naszej bytności była zamknięta i nie mogliśmy zobaczyć jej wnętrza.
Kościół Matki Bożej Różańcowej w Sławatyczach. Kościół wybudowano na miejscu istniejącego w tym miejscu drewnianego kościoła. Murowaną świątynię wybudowano w stylu neoromańskim. We wnętrzu obiektu znalazła się część wyposażenia poprzednich katolickich świątyń w Sławatyczach. Zmieniono również wezwanie obiektu z św. Michała Archanioła na Matki Boskiej Różańcowej.
Tak sobie pomyślałem, czy nie jest ironią, że w imię ideologi niszczymy własną przeszłość. Przecież obecne niszczenie „niesłusznych pomników” od tego przedwojennego barbarzyństwa różni się tylko skalą. Niczym innym. Wiem też, że obecne barbarzyństwo zostanie po latach ocenione tak samo jak to barbarzyństwo przedwojenne.
Po Sławatyczach przyszła kolej na Włodawę, nazywana miastem trzech kultur. Przed Włodawą zatrzymaliśmy się na chwilę, aby z wieży widokowej podziwiać nadbużański krajobraz.
We Włodawie zatrzymaliśmy się na parkingu przed Kościołem Rzymskokatolickim pw. Św. Ludwika.
Następnie udaliśmy się na zwiedzanie miasta. We Włodawie kiedyś już byliśmy co opisane zostało dość szczegółowo tutaj viewtopic.php?f=224&t=1754 dlatego tutaj zamieszczę tylko zdjęcia dokumentujące nasz pobyt w tym mieście.
Muzeum Stara Synagoga
Ekspozycja muzealna
Babiniec
Freski na ścianie synagogi
Bima. Podwyższone miejsce stawiane w centrum synagogi, zbudowane w formie namiotu, altany z balustradą lub kratą i baldachimem, lub w formie kapliczki z dachem w kształcie kopuły z latarnią. Wewnątrz znajduje się stół do wykładania i czytania Tory. Bima służy także jako mównica, miejsce, z którego kantor prowadzi modły.
Wystawa rzeźb Jana Pawłowskiego
Mała Synagoga. Sala modlitewna adaptowana na salę koncertową.
Wystawa obrazująca życie dawnych mieszkańców rejonu Włodawy.
Autor relacji z gęsiareczką.
Ostatnim miastem, które odwiedziliśmy podczas naszej kamperowej podróży był Chełm, słynący swoimi podziemiami kredowymi. Oczywiście obejrzeliśmy tę atrakcję, na dowód czego przedstawiam poniższą dokumentację.
Jeszcze tylko rzut oka na ciekawe obiekty starej części miasta i powrót do domu.
Kościół pw. Rozesłania Apostołów w Chełmie
Chełmski rynek
Jedna z uliczek starówki
KONIEC.
Tutaj pierwsza część relacji
Kiedy szereg uzurpacji zdradza zamiar wprowadzenia władzy despotycznej, to słusznym jest odrzucenie takiego rządu.1776r Deklaracja Niepodległości
Re: Kamperowa podróż po "Ścianie wschodniej" część VI
Gdzie dokładnie to zdjęcie było zrobione?
Ale ołtarz
Re: Kamperowa podróż po "Ścianie wschodniej" część VI
To jest MOR ( Miejsce Obsługi Rowerzystów) Dołhobrody leżący na trasie Green Velo (GPS 51°39'22.6"N 23°31'16.9"E, 51.656288, 23.521354) przy drodze DW 816 https://goo.gl/maps/1hXLA4dJTND2
Kiedy szereg uzurpacji zdradza zamiar wprowadzenia władzy despotycznej, to słusznym jest odrzucenie takiego rządu.1776r Deklaracja Niepodległości
Re: Kamperowa podróż po "Ścianie wschodniej" część VI
Faktycznie ten ołtarz robi wrażenie.
Kuba Pozdrawiam
Honda Varadero 125 V - Małe serce w dużym motocyklu
Dupy nie urywa ale pojeździć można na "B"
Honda Varadero 125 V - Małe serce w dużym motocyklu
Dupy nie urywa ale pojeździć można na "B"
Re: Kamperowa podróż po "Ścianie wschodniej" część VI
Punkt pewnie jest nowy, chociaż zamysł trasy rowerowej przez Roztocze w kierunku Bieszczad dość stary. Pierwszy raz we Włodawie i okolicach byłem w 1965 roku, obóz harcerski. Tam i z powrotem podróżowaliśmy samochodem ciężarowym z plandeką.
Potem w ramach wagarów w 1969 na WSK, na rynku pękła linka sprzęgła, miejscowy fachman nareperował za 5 zł w 10 minut.
Po dwóch latach przerwy na rowerze, miejsce zdjęcia wieś Okuninka, noclegi w stodole obok konia przekąszającego i dzwoniącego łańcuchem całą noc. Rosół w knajpie kosztował 2 zł 10 gr, piwo porter 11 zł, poza naszym zasięgiem finansowym!
A potem gdy zawitały w tamte strony zwyczaje cywilizacji współczesnej zacząłem unikać tych miejsc.
Czasem odwiedzam pobliską Sosnowicę albo Romanów a po drodze Jabłoń.
Tak czy inaczej relacja zmusiła mnie do zweryfikowania utrwalonych już poglądów i zaplanowanie niedzielnego wypadu w najbliższej przyszłości.
Moich wpisów proszę nie traktować poważnie, wywodzę się i jestem z najgorszego sortu Polaków
Re: Kamperowa podróż po "Ścianie wschodniej" część VI
W 65 to byłam troszkę za młoda, ale ten półnagi młodzieniec robi na mnie wrażenie.
Nie obchodzę urodzin.
Przestało mnie interesować "czy gefizyk ma buty"
Nie ma? to za 500+ niech sobie kupi. Mi nie dali.
Przestało mnie interesować "czy gefizyk ma buty"
Nie ma? to za 500+ niech sobie kupi. Mi nie dali.
-
- Forumowicz
- Posty: 10
- Rejestracja: 17 lis 2018, 11:52
Re: Kamperowa podróż po "Ścianie wschodniej" część VI
Jeszcze raz piękna i ciekawa relacja, dziękuję Ci Irku, kawał dobrej roboty
Re: Kamperowa podróż po "Ścianie wschodniej" część VI
Nic szczególnego z tego nie wyrosło, leń, pasożyt, autarcha i utracjusz, tak w skrócie.
Moich wpisów proszę nie traktować poważnie, wywodzę się i jestem z najgorszego sortu Polaków
Re: Kamperowa podróż po "Ścianie wschodniej" część VI
No bez przesady. Chyba tak nie jest źle jak musiałam sięgnąć po słownik żeby zrozumieć co napisałeś.
- Sławcio
- Karawanier
- Posty: 3976
- Rejestracja: 03 gru 2012, 09:44
- Imieniny: 0- 0- 0
- Lokalizacja: Mazowsze
Re: Kamperowa podróż po "Ścianie wschodniej" część VI
Irek jak zawsze wymiata. Zdjęcia coraz to ciekawsze.
Pozdrawiam Sławek
Nie mam już Viaderka i Devilnej Hondy. Mam za to inną Suzi.
Nie mam już Viaderka i Devilnej Hondy. Mam za to inną Suzi.