HUMOR- kawały, śmieszne linki, śmieszne zdjęcia i filmy.

[Janek i Monika]

MAKLAKIEWICZ i HIMILSBACH grali w jakimś filmie, którego kierownik produkcji uparł się, że wszyscy muszą dostarczyć aktualne badania laboratoryjne krwi i moczu. Krew pobrano im jakoś na planie, natomiast mocz każdy sam zanosił do laboratorium. Panowie właśnie wracali rano z nocnej libacji, kiedy przypomnieli sobie, że mają oddać mocz do analizy w przychodni przy ulicy Chmielnej. Z butelką nie mieli problemów, bo mleko w tamtych czasach stało na chodniku w szklanych butelkach (w plastikowych kontenerach i czekało na otwarcie sklepu). Do niecnego rytuału niektórych pijaków należało taką flaszkę gwizdnąć i mlekiem ugasić pragnienie. Zdzisław i Jan niewiele myśląc zwinęli butelkę, wypili mleko, ale nie chciało im się sikać. Cóż było robić? Napełnili naczynie i zanieśli do laboratorium. Siedzące w rejestracji śliczne dziewczę zarumieniło się na widok znanych aktorów. A ci zaczęli ją bezlitośnie wkręcać:
Maklakiewicz: Dzień dobry pani, kierownik nas przysłał, no wie panie, ten z filmu. Mamy oddać mocz do analizy.
Dziewczyna: Tak, wiem, proszę te buteleczki.
Himilsbach: Ale my mamy w jednej, bo nie znaleźliśmy drugiej...
Dziewczyna spąsowiała: Ale jak to: w jednej? Przecież się wymieszało...
Maklakiewicz: Co za różnica? Grunt, że oddaliśmy, bo inaczej nam nie zapłacą...
Himilsbach: Zrób coś, królowo, dla biednych artystów.
Dziewczyna: To może ja przeleję jakoś... Panowie poczekają...
Wróciła po chwili z małą buteleczką z ciemnego szkła.
Dziewczyna: Szybciutko, żeby nikt nie widział. Panowie mnie zasłonią...
Maklakiewicz stawia na kontuarze pełną litrową butelkę po mleku.
Spłoniona dziewczyna woła: Ależ to za dużo!
Maklakiewicz: Już się robi, królowo.
Upił z butelki zdrowy łyk i podał Himilsbachowi, który pociągnął jeszcze zdrowszy. A w tym czasie dziewczę gwałtownie zbladło i dokumentnie zarzygało całą rejestrację...
Wcześniej panowie w delikatesach kupili piwo, które przelali do butelki... Ot, taki niewinny żarcik.

[Lejka]

[Sławcio]

Nago na skuterze, ale z kaskiem na głowie. Zatrzymała go policja

Całkowicie nagiego mężczyznę, z kaskiem na głowie i w sandałach, jadącego skuterem zatrzymała policja niemieckiej Brandenburgii. "Gorąco, nie?" – miał powiedzieć mundurowym. I rzeczywiście – termometry wskazywały ponad 30 stopni.


Niemiecka policja opublikowała zdjęcia golasa na Twitterze. Przyznaje, że nie musi obawiać się konsekwencji. No chyba że ktoś go widział, poczuł się urażony i złoży oficjalną skargę.

Mundurowi pozwolili odjechać nieszczęśnikowi dopiero, kiedy założył spodnie. Miał je schowane, razem z portfelem i dokumentami, w skrytce pod siedzeniem.

Podkreślają "odpowiedzialne" zachowanie mężczyzny. Bezpieczeństwo przede wszystkim - na głowie miał kask, na nogach sandały.

Dziwią się tylko, że pupa nie przykleiła mu się do siedziska - nie miał pod nią nic podłożonego.

Nie podają, czy był pod wpływem procentów. Nie informują też, gdzie dokładnie został zatrzymany - jak tłumaczą, by mógł zachować resztki godności.

[Sławcio]

[Gabor]

[Irel]

[Auror]

Afeee
Dobre

[Jacek Kulałka]

[Irel]

[Bercik]

Piknie to zrobione.

[Malineczka]

[Irel]

[Stanisław]

dobre

[Irel]

Komu potrzebna taka w kawałkach.

[Sławcio]

ach te markety