Najpierw pojechaliśmy w świętokrzyskie do Chrobrzy, do gospodarstwa agroturystycznego Pana Waldemara Kucięby, u którego już byliśmy w roku ubiegłym i z którego tam pobytu sporządziłem tę oto relację viewtopic.php?t=4159 Ponieważ do fajnych miejsc chętnie się wraca, w tym roku również wybraliśmy na naszą bazę to właśnie gospodarstwo agroturystyczne. Spływ ograniczyliśmy jednak tylko do odcinka Chroberz- Wiślica, gdyż z powodów osobistych dłuższy pobyt nie był możliwy.
„Zakotwiczyliśmy” tradycyjnie w cieniu pięknego drzewa rosnącego na terenie pola biwakowego.

W następnym dniu wyruszyliśmy na spływ, z przystani usytuowanej na terenie agroturystyki.


Informuję ciekawskich, że czarny walec znajdujący się na pokładzie naszego „krążownika” nie jest bębnem, ale grillem bezdymnym, na którym przyrządzaliśmy dania konieczne dla wzmocnienia organizmu podczas „rejsu”.
A oto miejsce gdzie biwakowaliśmy.

Mogę stwierdzić, że Nida jest rzeką bardzo spokojną, po której bezpiecznie może pływać każdy. Nawet mniej doświadczony kajakarz nie będzie miał trudności z jej przepłynięciem. Niemniej jednak, ostatni odcinek spływu przed Wiślicą, wymaga większej uwagi. Leżące w wodzie gałęzie i pnie powalonych drzew zmuszają kajakarzy do kluczenia w nurcie i szukania najlepszego przejścia, aby te przeszkody ominąć. Sterowanie kajakiem i robienie atrakcyjnych zdjęć z takich miejsc, jest raczej trudne i niebezpieczne. Dlatego poniższe fotki zrobiłem w miejscach, gdzie takie fotografowanie jest możliwe, co być może obniżyło ich atrakcyjność.
Na trasie spływu Nidą



W następnym dniu wybraliśmy się na rowerową wycieczkę „Szlakiem budowli obronnych” prowadzącym z Chrobrzy do Wiślicy. Niestety z uwagi na niesamowity upał i bardzo strome i długie podjazdy, zostaliśmy zmuszeni do skrócenia o połowę zaplanowanej trasy i powrót do bazy.
Przed powrotem, swój pobyt na szlaku udokumentowaliśmy zdjęciem zabytkowego kościoła pw. św. Bartłomieja znajdującego się w Stradowie.

Rankiem pożegnaliśmy gościnne progi agroturystyki Pana Waldemara i przenieśliśmy się do leżącego na rzeką Pilicą Krzętowa, małej wsi położonej w województwie łódzkim, w powiecie radomszczańskim. Na naszą bazę wybraliśmy agroturystykę „Pod klonami” GPS 50.98323523, 19.83011422 prowadzoną przez sympatyczne małżeństwo Norberczyków.
Kamper stojący pod klonami.


Jako, że zaplanowaliśmy na dzień następny spływ rzeką Pilicą, po zjedzeniu kalorycznego obiadu, oddaliśmy się słodkiemu nieróbstwu aby nabrać sił przed czekającymi nas wyzwaniami.
Porównując Pilicę z innymi rzekami, muszę stwierdzić, że odcinek którym płynęliśmy po Pilicy od Maluszyna- do Krzętowa jest dość dziki, z licznymi zakosami oraz znajdującymi się w korycie rzeki gałęziami i zwalonymi pniami drzew. W nagrodę za wysiłek, rzeka oferuje piękne widoki stromych, piaszczystych brzegów czy cienistych zakoli.
W dniu spływu, Pan Norberczyk zawiózł nas do Maluszyna, skąd wyruszyliśmy na trasę spływu. O ile rzeka Pilica w swoim górnym biegu ma wiele budowli hydrotechnicznych, zmuszających kajakarzy do „przenosek”, o tyle odcinek od Maluszyna do Krzętowa takich przeszkód nie ma. Znajduje się tam tylko jeden próg wodny, który bezproblemowo można przepłynąć.
Sprzęt przygotowany na spływ

Widoki rzeki Pilicy


Odpoczynek na trasie

Piękna rzeka Pilica







Na tym zakończyliśmy swoją podróż kamperowo- rowerowo-kajakową, z nadzieją na odwiedzenie tego miejsca w przyszłości.
KONIEC